Ogłoszenie

Zapraszamy do rejestracji!

#61 2011-11-02 23:19:30

 LeafPL

PBF Masterhttp://img371.imageshack.us/img371/9632/gaaragifvh4.gif

2158265
Zarejestrowany: 2009-03-21
Posty: 1562
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
-Kurde mam plan.
- Rakurai niyoru sutoraiki no teki Raijuu.

Po czym używam kaminari bimu przez tą fale i odpalam raigeki po czym pożyczam moc od demona i biegne na kolesia i staram się uderzyć go prawą pięścią lecz przed uderzeniem koncentruje całą elektryczność w prawej ręce po czym łącze ją ze zwykłą chakrą i uderzam z całej siły w kolesia.

Ostatnio edytowany przez LeafPL (2011-11-02 23:25:18)


http://onepiece.com.pl/Quiz/Zoro.png

Offline

 

#62 2011-11-02 23:28:49

 Ahani

Administratorhttp://img373.imageshack.us/img373/2657/itachi1jx6gs9.gif

1062929
Zarejestrowany: 2008-12-20
Posty: 1620
Punktów :   12 

Re: My little story...

Ahani


*kuźwa tego nie przewidziałem!!*

*leci w Naszą stronę, nie ma co uciekać w boki, tym bardziej do góry, gdzie jest ograniczone pole ruchu..*
-trzymajcie się !!
kucnąłem, pod sobą mam notkę wybuchową, którą przykryłem dłonią z zgromadzoną w dłoni całą moją chakrą, aby nie odnieść obrażeń, gdy notka ma wybuchnąć rzucam w stronę przeciwnika kule dymną
Notka wybucha idealnie, pond Nami ziemia zapada się w kształcie kwadratu
Gdy jesteśmy pod ziemią
-nie ma czasu na cieszenie się unikiem, zaraz będzie tu woda
wydrążyliśmy kilka tuneli dość szybko ukryliśmy się pod ziemią
(do tego nie potrzeba elementu ziemi przykład Walki Naruto z Nenji)
-dobra, teraz uaktywnijmy kawarimi, raz się żyje
Gdy odpalam kawarimi w spalonych krzakach mam w rękach miecz, żeby w razie potrzeby móc sprawować atak, bądź jeśli przeciwnika nie ma obok mnie i stoi tyłem do mnie
-żryj to!!
-Katon!! Housenka no Jutsu!!
-dalej!! atakujcie
gdy kompani teraz atakują ja rozrzucam po polu bitwy linki, do każdej są przyczepione notki, jedne prawdziwe, jedne fałszywe
-odsuńcie się!!
te prawdziwe były przy przeciwniku
Wybuchają
-dobra!! jak widać w otwartej walce nie mamy z nim szans, trzeba zyskać na czasie i obmyślić dobry plan, naszej szansy można upatrywać tylko w tym że koleś nas lekceważy, moce demona zostawmy na koniec..., coś mi się wydaję że teraz atak wszystkimi siłami nie przyniósłby nam oczekiwanego rezultatu
Gdy się oddaliliśmy to tworzę 3 bunshiny i z tego 2 przybierają wygląd kompanów i uciekają w różne strony tak aby widział to przeciwnik
podejrzewam że przeciwnik nie kwapi się z atakiem nas i powoli wychodzi z dymu, delikatnie wkurzony, ale dalej bardzo pewny siebie
Gdy się dobrze ukryliśmy i wcześniej zostawiliśmy kwarimi
-dobra jaki plan!?! co proponujecie?!, ja myślę że już nie ma sensu się rozdzielać sami nie mamy tym bardziej szans trzeba przeprowadzić dobrze zorganizowany atak zespołowy! co Wy na to?

Offline

 

#63 2011-11-03 18:23:43

Jaho

LoL Masterhttp://leagueoflegends.pl/forum/uploads/avatars/avatar_8357.png

Zarejestrowany: 2009-04-13
Posty: 1407
Punktów :   

Re: My little story...

Jaho

Jak plan Ahaniego wypalił używam zaraz po jego katonie kilka lodowych shurów.
Gdy się oddaliliśmy:
-Mój plan jest taki: Najpierw musicie sprowadzić go na wodę,ja już będę tam czekał.Złapie go w wodne więzienie a wy go wykończycie.Pasuje ?


http://onepiece.com.pl/Quiz/Luffy.png

Offline

 

#64 2011-11-04 21:36:52

 Werox

Sannin http://i232.photobucket.com/albums/ee303/zonei/Naruto/Animacionizkierda.gif

3555328
Zarejestrowany: 2009-06-23
Posty: 1827
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
Jeszcze bardziej naelektryzowałeś wodną fale… Teraz jest ona bardzo naelektryzowana.
Reszty nie zrobiłeś, bo po prostu nie było jak ominąć fali.

Ahani
Widzisz, że Ishi nieźle odjebał. Fala jest bardzo naelektryzowana. Mówisz kumplom o swoim planie.

Wszyscy
Wykonujecie plan Ahani’ego.
Ahani zrobił dziurę, co prawda ręka go boli, ale co tam. Kule dymne wpadły w fale wody. Woda zrobiła się fioletowa.
Zaczęliście kopać tunele i spierdalać. Do tuneli dostała się woda. Goni was bardzo szybko.
W pewnym momencie jest już tak blisko, że musicie zaryzykować. Odpalacie kawarimi.
Pojawiliście się w krzakach… Woda była dookoła. Była lekko naelektryzowana. Przeszły was ciarki. Przeciwnik jest zaciekawiony, ale i tak ma na was wyjebane.
Ahani używa Katona, zaraz za nim Ishi używa błyskawicy ze swojego miecza, a Jaho strzela lodowymi shurikenami. Wszystkie ataki lecą na przeciwnika, w tym samym momencie Ahani rzuca linki z notkami. Wasze ataki zostają zatrzymane przez potężną technikę:
-Doton: Doryu Joheki
Czyli po prostu ogromny wał z ziemi. Ahani’ego linki z notkami były przy przeciwniku, więc je detonował. Wybuchł był za wałem ziemi także nie wiecie, co się stało.
Już mieliście uciekać, ale zaczęła trząść się cała wioska, ziemia się zaczęła zapadać, znikąd pojawiło się błoto i zaczęło was wypychać z wioski. Wasz przeciwnik „wyczuł” co się stanie i wskoczył na mur. Spojrzał na was.
-Płotkami się nie zajmuje.
Zagwizdał w palce. Nie patrzyliście się już na niego, bo ciągnęło was błoto…

**********************************************************************
Tymczasem u Werox’a.
Werox spotyka na górze napakowanego kolesia w czarnych włosach z przekreśloną opaską wioski ziemi.
-Czego tu szukacie?
-To chyba jasne. Przyszliśmy was zniszczyć. A teraz spieprzaj słabiaku.
Werox ze stoickim spokojem patrzy się na kolesia.
-No wypad… Kurwa, sam tego chciałeś.
-Doton: Dosekiryū
Pod Werox’em zapadła się ziemia, pojawiło się błoto i już prawie miało porwać Werox’a, wtedy ten wyskoczył w powietrze i spojrzał w kierunku wioski.
*Niedobrze…*
Przeciwnik śmieje się w niebogłosy, wtedy obok głowy przelatuje mu kunai.
-Źle uczyniłeś atakując naszą wioskę.
-O kurwa. Mówili, że Cię nie ma… Ty jesteś Biały…
Werox używa Rasengan i uderza w przeciwnika, ten odlatuje w swoją technikę. Błoto go porywa. Technika zostaje przerwana.
-Tak… To Ja… A teraz wychodź!
Z ziemi wychodzi ten sam koleś.
-No proszę, wiedziałeś, że to klon. Brawo. Mówili, żeby uciekać jak Cię spotkamy. Ale wcale nie jesteś taki silny.
-Może i tak.
-Hahaha, może to jesteś głupi.
W przeciwnika poleciał kunai, ten go złapał.
**********************************************************************

Wszyscy
Nagle błoto się zatrzymało. Szybko wyskoczyliście. Wyniosło was aż poza bramę na drogę. Szybko spojrzeliście się na wał w poszukiwaniu przeciwnika. Już go tam nie było. Rozejrzeliście się dookoła i tez nic. W pewnym momencie przed wami pojawiło się trzech przeciwników. Wszyscy mieli maski ANBU, trzech wiosek: Iwa, Suna i Kiri. Wszyscy byli dobrze zbudowani. Koleś z Suny miał coś zabandażowane na plecach.
Każdy rzucił w waszą stronę senbony. Zrobiliście uniki. Nie mieliście zbyt dużego wyboru do uników i tak:
Ishi robił uniki na zachód, Jaho na wschód, a Ahani nie miał żadnego wyboru. Zaczął odbijać ataki mieczem.

**********************************************************************
-Jak… Co do…
Z brzucha przeciwnika wystaje kunai.
-Źle zrobiłeś, że go złapałeś.
Werox wbija bardziej kunai i zabija przeciwnika. Tym razem był to prawdziwy „twardziel”.
-Żegnaj… A teraz zajmę się twoim kumplem.
**********************************************************************

Ishi
Nawet nie zauważyłeś, kiedy wskoczyłeś w las. Nie miałeś już czasu sprawdzać co z kumplami. Pobiegłeś przez las i zatrzymałeś się na jakiejś polanie. Myślałeś, że masz spokój, ale z lasu usłyszałeś:
Fuuton: Daitoppa wielka kula powietrza poleciała w twoją stronę. Dobrze, że miałeś odpalony miecz. Szybko odskoczyłeś od ataku. Co jak co, ale podmuch był silny i trochę za daleko odskoczyłeś, przywaliłeś w drzewo. Boli Cię ręka, ale nie masz poważnych obrażeń. Z lasu wybiegł koleś, miał maskę ANBU z Suna.

Jaho
Nawet nie zauważyłeś, kiedy wskoczyłeś w las. Nie miałeś już czasu sprawdzać co z kumplami. Pobiegłeś przez las i zatrzymałeś się na jakimś wzgórzu. Spojrzałeś dookoła i był spokój. Już chciałeś chwilę odpocząć, ale z lasu usłyszałeś:
Doton: Doryo Dango
Z lasu wyleciała ogromna kula ziemi, zaraz za nią wyskoczył koleś, miał maskę ANBU z Iwo.
Kula jest ogromna uciekasz przed nią na lewo. W ostatnim momencie odskakujesz. Podrapałeś się od kuli.

Ahani
Broniłeś się mieczem cały czas. W pewnym momencie przeciwnik, z maską ANBU z Kiri, skończył rzucać senbony. Odsapnąłeś chwilę. Zauważyłeś, że kumpli gdzieś wywiało, ale nie miałeś czasu się tym zajmować, bo przeciwnik już coś kombinował, a mianowicie wyciągał sobie kręgosłup. Wystrzelił nim w twoją stronę jak z bicza. Jest zajebiście szybki. Robisz unik, jeden, drugi, trzeci, za czwartym obrywasz w rękę. Przeciwnik przestał atakować kręgosłupem. Ale nie jesteś dłużny. Cały czas rzucałeś swoją resztkę shurikenów. Trzy z nich go trafiły, ale prawie nic mu nie zrobiły.

**********************************************************************
W tym samym czasie Werox spotkał kolesia z którym walczyliście.
-W końcu Cię znalazłem.
Wróg jest zaskoczony i bacznie bada waszego szefa. W pewnym momencie robi wielkie oczy.
-Kurwa.
-Tak wiem miało mnie nie być, tak? A to peszek.
-Cholera. W takim razie… Żegnam.
Wróg zamienił się w kilkadziesiąt kruków i odleciał. Werox pobiegł dalej sprawdzić jak reszta sobie radzi.
**********************************************************************
Przeciwnik daleko nie uciekł, był jakieś 500 metrów za wioską, gdy został zabity przez jakiegoś człowieka w dziwnej masce…(Tobi jakby się ktoś pytał xD)
-Twoje oczy mi się przydadzą… Jeszcze trochę i będę mógł zrobić tu porządek…
Zamaskowany koleś zniknął.
**********************************************************************

Ishi
Przeciwnik poruszał trochę głową. Słyszałeś jak strzelają kości. Wyrzucił zza pasa zwój, tak że się otworzył, potem od razu zdjął z pleców zabandażowaną rzecz i rzucił przed siebie. Z bandażów wyleciała kukła(normalna)(Będę pisał o niej Kukła 1). Koleś szybko zrobił pieczęci i walnął w zwój. Zwój zniknął i pojawiła się kolejna kukiełka(z czerwoną czupryną)(Będę pisał o niej kukła 2). Miałeś zonka, ale wykorzystałeś czas, który koleś marnował na przyzwanie kukły i kumulowałeś chakre w mieczu, po czym wystrzeliłeś błyskawicę w jego stronę. Błyskawica była już blisko niego, na twoje nieszczęście twój atak został wchłonięty przez kukłę 2. W czasie jak leciała błyskawica, Ty odpaliłeś sobie zbroję. Pobiegłeś w stronę przeciwnika. Jeden kukła cały czas strzelała w Ciebie shurikenami, ale Ty dzięki swojej szybkości spokojnie ich unikałeś. Byłeś już blisko przeciwnika, gdy z kukły 2 wystrzeliła błyskawica i w Ciebie walnęła. Masz szczęście, że część mocy wchłonąłeś, reszta poparzyła Ci lewą rękę. Domyśliłeś się, że kukła 2 pochłania ataki i je przechowuje, po czym może nimi swobodnie strzelać. Nie wiesz niestety ile takich ataków może przechować. Byłeś zdekoncentrowany atakiem i nie zauważyłeś, że kukła 1 wypuściła gaz trujący z gęby. Gaz był już blisko Ciebie. W ostatnim momencie uciekłeś. Niestety gaz sparaliżował Ci lewą rękę.
Miałeś dużo szczęścia, że nie był to zabójczy gaz. Twój przeciwnik już coś kombinuje, bo lalki ustawiają się jedna obok drugiej. Kumulujesz chakre w nogach i przyspieszasz. Nacierasz na lalki. Jesteś już blisko, w tym czasie kukły otworzyły gęby. Jedna(1) wystrzeliła masę shurikenów, a z gęby drugiej wyleciał ogień, który podpalał shurikeny. Pomyślałeś, że shurikeny muszą być czymś nasączone, bo to jest niemożliwe, ażeby shuriken się zapalił.
Skończyłeś się zastanawiać raz, dwa bo musiałeś robić uniki. Leciało na Ciebie 50 ognistych shurikenów, jesteś bardzo szybki, ale co z tego… Uniknąłeś 35, a reszta powbijała Ci się w nogi i ręce. Powyciągałeś je szybko, ale ledwo stoisz. Przesyłasz trochę raitona, żeby „przysmażył” rany, żeby krew nie leciała… O dziwo wyszło Ci to. Twój przeciwnik ma zonka(Ty oczywiście o tym nie wiesz, bo nie widzisz jego twarzy ). Bierzesz miecz i stajesz w pozycji obronnej, bo kukły lecą w twoją stronę. Jedna z nich się otwiera(1), a druga Cię okrąża. Chciałeś rozwalić kukłę 2, ale to był błąd… W momencie gdy zająłeś się  2, to z 1 wyleciały ręce i Cię wciągnęły do środka i się zamknęła.
-Hahaha, Teraz możesz pożegnać się z życiem.
Wiedziałeś, że jak czegoś nie wymyślisz to zginiesz. Zebrałeś Chakre w mieczu i wbiłeś w lalkę. Zacząłeś przesyłać bardzo dużo chabry Raiton, do miecza. Nagle cała kukła wybuchła, a Ciebie odwaliło na 5 metrów.
-Co?! Jak to możliwe?!
Teraz przeciwnik się wkurzył. Podnosisz się i teraz to już w ogóle ledwo stoisz… Podpierasz się na mieczu. Została jedna kukła… Przeciwnik zamachnął ręką. Kukła się otworzył i wyciągnęła miecz. Zaraz po tym poleciała w twoją stronę. Jest już blisko Ciebie, a Ty prawie odpływasz. Nagle robi się jasno…

*************************************
Pojawiasz się w świecie miecza. Jesteś zdziwiony, czemu Cię przeniosło. Przed Tobą stoi łasica.
-Czemu się tu pojawiłem?
-Jesteś w bardzo złym stanie, ba… Można powiedzieć, że prawie umierasz. Twoje rany, które „przysmażyłeś” ledwo są w stanie zatrzymać krwawienie… Jak tak dalej pójdzie umrzesz…
-…No dobra…. ale to nie zmienia faktu dlaczego tu jestem…?
-Jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności. Dlatego użyczę Ci, jeszcze więcej moich mocy.
-Wow. Naprawdę?! To świetnie.
-Ale pamiętaj. Jak się na Tobie zawiodę, to już nigdy Ci nie pożyczę mojej mocy.
-Zrozumiałem…
-A teraz idź i walcz!!
Świat zaczyna znikać…
*************************************

Z powrotem jesteś na polu bitwy. Twoje oczy zrobiły się całe białe. Raiton, który Cię otaczał powiększył się i to bardzo. Nastąpiło wielkie wyładowanie i kukła przeciwnika odleciała kawałek. Złapałeś miecz i od razu wystrzeliłeś błyskawicę w kukłę, ta chciała ją pochłonąć, ale moc była za duża i kukła się rozwaliła. Przeciwnik jest zdziwiony, ale też podenerwowany… Boi się… Skupia się jakby siedział na kiblu… Wszystkie części rozwalonych lalek zaczynają się łączyć w jedną kukłę. Jesteś pod wrażeniem, ale czujesz się coraz bardziej wyczerpany, moce demona nie są łatwe do kontrolowania.
Strzelasz do kukły znowu, niestety tym razem, atak zostaje wchłonięty.
-Hahaha!! Ta kukła jest 2 razy silniejsza teraz!!
Z kukły zostaje wystrzelona twoja błyskawica. Obrywasz w rękę. Miecz Ci wypada, ale masz szczęście, bo trzyma się na łańcuchu od pierścienia. Nie możesz ruszać drugą ręką. Pozostaje Ci tylko jedno… „Misja samobójcza”. Skupiasz resztki chakry w nogach i biegniesz na kukłę. 5 metrów przed nią wybijasz się, robisz szybki obrót, zaczynasz się obrać wokół własnej osi i wbijasz się nogami w kukłę. Przelatujesz na wylot. Kukła zaczyna się rozpadać, a Ty nie gubiąc pędu kręcąc się lecisz na przeciwnika. Przywalasz mu w klatę. Ten odlatuje i wbija się w drzewo. Wbił się w drzewo, a po chwili spadł na pysk. Przeciwnik wstaje. Maska się rozkruszyła, ale nie pękła całkowicie. Koleś ledwo chodzi, ale idzie w twoją stronę. Twoja zbroja samoistnie się wyłącza, miecz również. Broń spadła i wbiła się w ziemię. Nie masz już sił, ale też idziesz na przeciwnika, jesteście już obok siebie. Przeciwnik chce wyciągnąć kunai, ale Ty robisz tradycyjny cios z byka. Uderzasz swoją głową w jego. Zaczyna Ci lecieć krew z czoła, maska się rozwala, a przeciwnika upada na plecy. Jesteś z siebie dumny. Chcesz spojrzeć na kolesia jak wygląda, ale robi Ci się ciemno przed oczami… Tracisz wszystkie siły. Padasz na ziemię. Mdlejesz…

Jaho
Koleś się zdziwił, ale Ty tego nie wiesz, bo nie widzisz jego twarzy. Koleś włożył szybko ręce do sakiewek przy pasie. Po chwili je wyciągnął.
Suzume Kibaku no Jutsu
W twoją stronę poleciało sporo glinianych ptaków. Nie myśląc zbyt dużo wziąłeś w ręce miecz.
Souten ni Zase, Sanbi!
Odpaliłeś swój miecz i od razu odpaliłeś lodowy atak. Zamroziłeś gliniane ptaki.
-Cholera!! KAC!(Wiem, że Katsu, ale wolę tak, lepiej się kojarzy xD)
Gliniane ptaki wybuchły wśród lodu. Nie zrobił dużego zamieszania, ale jakby ktoś stał przy lodzie by oberwał. Jesteś dumny z obrotu sprawy, ale nie cieszysz się za długo. Gdy Ty zajmowałeś się niszczeniem ptaków przeciwnik już zaczął rękoma wpierdalać glinę.
Taka Kibaku
Z rąk wyleciało sporo gliny, która uformowała się 2 dwa ptaki. Oba wzbiły się trochę ponad ziemię i z niesamowitą prędkością poleciały w twoją stronę. Były zbyt szybkie, żeby je zatrzymać lodem. Zacząłeś uciekać i strzelać lodem w nie. Niestety nie mogłeś ich trafić. Były już bardzo blisko Ciebie.
KAC!
Wybuch był bardzo potężny i mimo, że nie stałeś zbyt blisko to oberwałeś tak mocno, że aż odleciałeś. Leciałeś daleko i zatrzymałeś się na drzewie. Uderzyłeś w nie i spadłeś na ziemię. Masz rozwaloną lewą nogę. Jak stajesz na niej to czujesz ogromny ból. Masz rozcięty brzuch. Szybko zamrażasz sobie ranę. Przeciwnik jest wkurzony, że jego atak Cię nie zabił. Nie myśląc zbyt długo strzelasz w niego lodowymi shurami. Ten je omija, ale nie wie, że możesz nimi kontrolować. Shury zawracają i wbijają się w nogi kolesia. Koleś upada, ale od razu się podnosi. Szybko bierze glinę z torby i zaczyna ją jeść. Nie mija kilka sekund, gdy zaczyna ją wypluwać.
C2 Ryuu
Z gliny uformował się wielki smok. Smok z pyska zaczął strzelać małymi stworami z gliny, które leciały w twoją stronę. Zacząłeś je zamrażać mieczem, ale było ich bardzo dużo, a Ty czułeś się coraz bardziej wyczerpany. W pewnym momencie, nie zdążyłeś zatrzymać paru z nich. Były przy Tobie i wybuchły.
Znowu odwaliło Cię bardzo daleko. Tym razem nie możesz wstać. Twoje nogi są całe czerwone. Prawie ich nie czujesz. Słyszysz jak przeciwnik się śmieje. Ze smoka zaczynają znowu lecieć gliniane stwory… Prawie odpływasz, ale jako tako się trzymasz…

*************************************
Pojawiasz się w świecie miecza. Jesteś zdziwiony, czemu Cię przeniosło. Przed Tobą stoi skorupiak.
-Czemu się tu pojawiłem?
-Jesteś w bardzo złym stanie… Twoje rany na nogach są okropne, możesz nawet je stracić.  Jak tak dalej pójdzie umrzesz…
-Wszystko pięknie, ładnie, ale… dlaczego tu jestem…?
-Jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności. Dlatego użyczę Ci, jeszcze więcej moich mocy.
-Naprawdę?! To świetnie. Jestem zaszczycony.
-Ale pamiętaj. Jak się na Tobie zawiodę, to już nigdy Ci nie pożyczę mojej mocy.
-Zrozumiałem…
-A teraz idź i walcz!!
Świat zaczyna znikać…
*************************************

Z powrotem jesteś na polu bitwy. Twoje włosy się zamroziły, twoje nogi pokrył lód. Podniosłeś się z zamarzniętymi nogami. Rzęsy i brwi też masz zamrożone. Wysuwasz miecz w kierunku lecących  stworów i w samego smoka. Z miecza wydobywa się masa lodu. Zamraża stwory, które wybuchają, po zamrożeniu. Lód dociera do smoka i też go zamraża.
-Co to kurwa ma być?! Pytam się?! Teraz sobie przejebałeś!!
Przeciwnik rozwalił lód, smok się rozwalił, ale została glina. Zaczął ją jeść, chciałeś go zaatakować, ale on zdążył wypuścić małego ptaszka, który poleciał w twoją stronę.
C3 #18
Zacząłeś się śmiać, że to takie małe gówno, a koleś mówił, że sobie przejebałeś. Wróg zrobił pieczęć i ptak momentalnie się powiększył do ogromnych rozmiarów. Masz megaśnego zonka. Ale przypuszczasz co się może stać strzelasz w przeciwnika, zamrażasz mu nogi, ale on jest jak szalony, śmieje się i krzyczy:
KAC!
Szybko zamrażasz wszystko dookoła robiąc małą kopułę z lodu. Następuje wielki wybuch. To nie jest BUM, to jest wręcz KABUM. Wybuch, który może rozwalić wioskę. Jest tak potężny, że niszczy twoją lodową ochronę. Masz szczęście, że nie oberwałeś całym atakiem, ale i tak jesteś cały poparzony, leżysz na ziemi i nie możesz się ruszać, miecz wyłączył się samoistnie. Patrzysz na kolesia, jest przypalony, ale w zasadzie jest w dobrym stanie. Robi Ci się przed oczami ciemno. Mdlejesz… Przeciwnik już zamierza iść w twoją stronę, gdy z lasu zaczynają lecieć lodowe shurikeny. Koleś patrzy na Ciebie złym wzrokiem i ucieka.


Ahani
Twój przeciwnik spojrzał na miejsca, gdzie są wbite shurikeny. Napiął mięśnie i te wyleciały, wyrzucił też swój kręgosłup. Ty w międzyczasie zrobiłeś kawarimi i zmieniłeś pozycję, on natomiast skupił się i z dłoni wyszły mu kości w kształcie sztyletów. Przeciwnik nie dał Ci czasu do obmyślenia czegokolwiek i od razu zaatakował. Na dodatek zostały Ci tylko 4 linki i 8 notek wybuchowych, shurikenów już nie masz, więc musiałeś się zacząć bronić mieczem. Z początku robiłeś jako takie uniki i bloki mieczem, ale po chwili przeciwnik zrobił się piekielnie szybki. Starałeś się blokować, ale dwa razy dostałeś w rękę. Zebrałeś chakre w nogach i odskoczyłeś wyrzucając notkę wybuchową. W odpowiednim momencie zdetonowałeś notkę. Wylądowałeś i spojrzałeś na rękę. Bolała Cię jak cholera. Użyłeś Housenki, ale strzeliłeś tylko jedną kulą, żeby zatrzymać krwawienie.
-Aaaaaa!
*Cholera, to bolało…*
W miejscu gdzie był koleś było trochę kurzu. Gdy kurz opadł przeciwnik stał, przed atakiem zasłonił się rękoma, z jednej ręki wyleciał mu sztylet z kości. Nie schylał się po niego wywalił za to drugi.
-To bolało… Skopie Ci mordę…
Koleś wystawił w twoją stronę lewą rękę.
-Teshi Sendan
Z palców wyleciały kości. Lecą z nieziemska prędkością. Omijasz cztery, piąta przebija się przez lewy nadgarstek.
Boli Cię jak cholera. Masz szczęście, że kość przeszła na wylot. Krew Ci leciała moment. Znowu przypaliłeś rękę Housneką.
-Widzę, że ból sprawia Ci przyjemność, więc posmakuj tego.
Przeciwnik biegnie w twoją stronę, nie strzelasz w niego Katonem, bo wiesz że swobodnie by go ominął. Jest już blisko Ciebie. Szykujesz miecz do obrony, a on podskakuje. Śledzisz każdy jego ruch. Jest już blisko Ciebie, już masz zamiar się obronić, a ten spada przed Tobą, kuca i trzyma się za kolana. Nie wiesz co kombinuje, ale już chcesz odskoczyć, wtedy przeciwnik robi:
Tsubaki no Mai
Z jego kolan i rąk wyszły ostre kości. Jedna walnęła Cię w ten sam nadgarstek. Odskoczyłeś, zostawiając resztę notatek. Gdy przeciwnik wstał, Ty je odpaliłeś. Znowu zrobił się pełno dymu, Ty w tym czasie tym razem opatrzyłeś sobie rękę.
Gdy dym opadł przeciwnik był poharatany przez wybuch.
-No nie… Teraz to sobie przejebałeś…
Przeciwnik znowu wyciągnął sobie kręgosłup i strzelił nim w Ciebie. Robiłeś uniki i było OK, ale raz popełniłeś błąd(nie mogłeś wiedzieć, że to będzie błąd xD) i zablokowałeś bicz swoim mieczem. Wtedy bicz oplątał się wokół miecza i twojej ręki. W mgnieniu oka zostałeś wyrzucony w powietrze.
Tomashi no Mai
Kolesiowi wyszło 6 kości z ręki. Gdy byłeś w powietrzu, on wybił się i wbił Ci owe kości brzuch. Po czym w powietrzu zasadził Ci kopa. Odleciałeś kawałek i padłeś na ziemię. Podniosłeś się, brzuch Ci krwawi.
*-Czemu nie użyjesz mojej mocy?!
-Zamknij się głupi lisie.
-No użyj jej cweluchu!! Chce wygrać tą walkę!!
-Chcieć to sobie możesz. W dupie Cię mam.
-Jak nie weźmiesz mojej mocy to przegrasz, bo jesteś chujowy. I będę się z Ciebie śmiać.
-SPIERDALAJ!!*
Przypaliłeś sobie brzuch. Koleś ma mega zonka, że jesteś zdolny do takich rzeczy, ale nie próżnuje i robi:
Hana
Jego prawa ręką, zamienia się w wiertło. Biegnie w twoją stronę. Wiertło jest jakieś dziwne, czujesz że go nie zatrzymasz. Ale próbujesz się bronić. Próbujesz zablokować atak mieczem, blokujesz go przez chwilę i widzisz, że miecz zaczyna pękać.
*Tymczasem cholera!!*
Zebrałeś chakre w nogach i odbiłeś się od przeciwnika, odpychając go w tym samym momencie.
*-Dobra cwelu. Gdyby nie to wiertło to bym Cię nie odpalił.
-TAK!! W końcu!!*
Odpalasz moc miecza. Przeszła Cię fala mocy. Nie czekając ani chwili i od razu wystrzeliłeś z miecza ognisty atak.
Podpaliłeś kolesia. Jego wiertło znikło. Koleś ledwo się ugasił.
-… Ty mały gnojku…
Sawarabi no Mai
Przeciwnik zniknął. Po chwili na całym obszarze walki z ziemi wylatują długie, 5 metrowe kolce. Stoisz przed kośćmi. Nagle w jednej z nich pojawia się wróg i wbija Ci w nogę sztylet z kości. Upadasz na ziemię. Przeciwnik znowu znika. Jesteś w potrzasku… Przypominają Ci się taktyki ze zwoju. Wyciągasz 4 linki(bo tylko tyle Ci zostało. Rozwieszasz, je na kościach dookoła Siebie, jedną trzymasz w ręku. Linki są ustawione w taki sposób, że jak ruszysz ręką to niezależnie z jakiej kości wyjdzie przeciwnik złapiesz go. W pewnym momencie pojawia się przeciwnik, łapiesz go linkami. Niestety on już wyprowadził atak, tym razem miał wiertło na ręce. Wbił Ci je w brzuch, przeszło na wylot. Czujesz się słabo, ale trzymasz przeciwnika linką, on nie może się schować ma zonka i robi na Ciebie wielgachne oczy.
-Oko za oko, skurwysynu…
Po tych słowach wbijasz mu miecz w głowę. Mimo, że ma on twarde kości, to i tak umiera, bo demoniczny miecz przebije jego czaszkę. Kości i wiertło znikają. Patrzysz się na wioskę i widzisz ojca i Werox’a. Czujesz się spełniony. Pokazałeś na co cię stać. Twój ojciec ma mega zonka i jest dumny jak paw, ale też boi się o twoje zycie. Przeciwnik pada na ziemię i umiera. Robi Ci się przed oczami czarno. Mdlejesz…

**********************************************************************
Tymczasem Werox
Sprawdził zachód i wschód, wszyscy oczyścili teren. Przypadkiem spotkał waszych ojców.
-Witam was!
-Witaj, Werox’ie… A gdzie masz naszych dzieciaków?
-Właśnie… Musiałem kazać im iść na północ, bo musiałem się kimś zająć. Oni są dobrymi Shinobi na pewno sobie poradzą.
-ALE?! CHOLERA IDĘ!! – ojciec Ahani’ego.
-Niech Pan…
Nie zdążył nic powiedzieć, ojczulek bogacza już zniknął.
-Dobra nie wiem jak Panowie, ale Ja idę zobaczyć co z dzieciakami.
-My też.
No i pobiegli za główną bramę…
**********************************************************************

Ojciec Ishi’ego znalazł go w opłakanym stanie. Dzieciak miał bezwładne ręce i leżał jak trup na ziemi. Jego przeciwnik stękał i nie mógł się ruszyć, cały czas trzymał kunai w ręce.
-Coś Ty zrobił mojemu dzieciakowi?!
Jeb! Przeciwnik Ishi’ego dostaje kopa w czaszkę. Kopniak był tak mocny, że przeciwnikowi pękła czaszka. Poleciał na 150 metrów i wbił się w skałę. Gdy opadł na skale został idealny kształt człowieka. Umarł.
Ojczulek sprawdza synkowi puls.
-Żyje!! Moher of God!!
Zabiera syna do szpitala.

Ojciec Jaha biegł akurat przez las, gdy zobaczył ogromny wybuch. Gdy biegł w tamtą stronę zauważył swojego dzieciaka w opłakanym stanie, miał bezwładne nogi i był cały poparzony… Jego przeciwnik prawie nienaruszony chciał mu cos zrobić. Wtedy ojciec Jaha wystrzelił setki lodowych shurikenów we wroga. Ten się wystraszył i uciekł. Ojciec podbiega do Jaha, który już zdążył zemdleć, sprawdza mu puls.
-Żyje!! Moher of God!!
Zabiera syna do szpitala.

Ojciec Ahani’ego zapierdala jakby w dupie miał motor. Dogania go Werox. Ten nawet nie chciał zauważyć go. Biegną… Są już przy bramie i widzą pełno kości. Werox przykłada palec do ziemi.
-Są tam. Miej więcej pośrodku. Ahani i jego przeciwnik… O cholera…
Ojczulek i szef już chce wlecieć w kości, gdy kości nagle znikają. Na środku widzą Ahani’ego, który ma wbity miecz w głowie przeciwnika, patrzy się na wioskę. Wygląda jak niezły badass. Przeciwnik pada na ziemię martwy. Ahani z dziurą w brzuchu też pada. Werox i ojciec a podbiegają do ciał. Sprawdzają puls obu wojowników.
-Żyje!! Mój syn żyje!!
-Co za ulga… Zabił go.
-Mój syn… Pomyśleć, że jest taki silny. Zabieram go do szpitala.
Już miał go zabrać, gdy Werox złapał go za rękę. Ten się na niego spojrzał.
-Pamiętaj co Ci mówiłem. Doceń to co robi twój syn.
-Tak… Wcześniej o tym nie myślałem…Byłem zbyt zajęty zarabianiem pieniędzy i szkoleniem samego siebie…
-Aż tak się obwiniać nie musisz.
-Oj tam, oj tam. Idę go zaniosę.
Werox skinął głową, że rozumie.
Ojczulek zabiera syna do szpitala.
**********************************************************************

Wszyscy
Przez 2 dni jesteście w szpitalu. Jesteście w opłakanym stanie. W pewnym momencie się budzicie. Każdy leży w innym pokoju. Najpierw budzi się Ishi, potem Ahani, a na końcu Jaho.

Ishi
Gdy się obudziłeś przy łóżku stał twój ojciec. Chciał się Ciebie o wszystko wypytać. Jakoś nie miałeś na nic ochoty, cały czas myślałeś o walce. Zbyłeś ojca i kazałeś mu wyjść z pokoju.
Przy twojej szafce stał miecz, a na niej leżały różnego rodzaju owoce. Wziąłeś jeden z nich, był jakiś dziwny… A mianowicie był cały żółty i bardzo miękki. Ugryzłeś go i do Sali akurat wszedł Werox. Spojrzał na Ciebie. Twoje oczy zrobiły się żółte. Całe twoje ciało się naelektryzowało, włosy stanęły dęba. Zacząłeś się cały trząść, dookoła było pełno rozładowań. Twój miecz zrobił się żółty jak cholera. Werox do Ciebie podbiegł i próbował Cię zbadać. Zauważył owoc, który wypadł Ci z ręki. Wziął go do ręki, poczuł coś. Zrobił wielkie oczy. Owoc zniknął.
-Ishi.
Nie reagowałeś.
-ISHI!!
Trochę oprzytomniałeś.
-Zjadłeś diabelski owoc! Twoje ciało zaczyna akceptować owoc. Ale mamy problem!! Nastąpił konflikt z Twoim mieczem… Cholera, że to tez musiało się przytrafić…
Podał Ci miecz do ręki. Wziąłeś go.
*Co się  dzieje?! Dzieciaku co ty robisz?!*
Nic nie odpowiedziałeś. Ale usłyszałeś drugi głos.
*Wyrzuć tego głupka.*
-Czytałem o Diabelskich owocach… W ciele może być tylko jeden demon… Już wiem co musisz zrobić… Zrzeknij się mocy miecza. Powiedz: Ja Ishi, zrzekam się mocy miecza, w którym zapieczętowany jest demon Raiju. Szybko!!
Ledwo możesz mówić:
-Ja Ishi… zrzekam się… mocy… mi…ecza… w którym… zap…ieczętowany…jest deeeeeee…mon Raiju! – trzęsło Cię cały czas więc mówiłeś trochę niezrozumiale.
Miecz zrobił się z powrotem normalny, ale zaczął znikać.
Werox zauważywszy to, zrobił jakieś pieczęcie. Dookoła miecza pojawiły się bandaże i zapieczętowały cały miecz. Do pokoju wbiło ANBU, które wyczuło niesamowite rozładowania.
-Dzieciak zjadł Diabelski owoc… Tu macie jego miecz. Zapieczętowałem go. Zabierzcie go.
Ludzie z ANBU skinęli głową, zabrali miecz i szybko wybiegli z pokoju…
Uspokoiłeś się, twoje rany znikły. Czujesz się jak nowo narodzony.
-Ishi… Mam dla Ciebie złą wiadomość… Nie będziesz mógł chodzić po wodzie… Ba… Nie będziesz mógł nawet w niej pływać…
-
-Idź teraz do swojego ojca. Opowiedz mu o wszystkim co tu się stało.
Wyszedłeś, ludzie na korytarzu dziwnie się na Ciebie patrzą.

Moce poznasz potem. Aha. Oczy masz teraz koloru żółtego. Taki zajebisty żółty. Na rękach masz blizny. Możesz je opisać jak chcesz ;D Włosy masz teraz żółte.

Ahani
Gdy się obudziłeś przy łóżku stał twój ojciec. Chciał się Ciebie o wszystko wypytać. Jakoś nie miałeś na nic ochoty, cały czas myślałeś o walce. Zbyłeś ojca i kazałeś mu wyjść z pokoju.
Przy twojej szafce stał miecz, a na niej leżały różnego rodzaju owoce. Wziąłeś jeden z nich, był jakiś dziwny… A mianowicie był cały czerwony i bardzo miękki, nigdy takiego nie widziałeś. Ugryzłeś go i do Sali akurat wszedł Werox, który miał zaciekawioną minę. Spojrzał na Ciebie i zrobił oczy.
-Kolejny?!
Twoje oczy zrobiły się czerwone, one wręcz płonęły. Całe twoje ciało zaczęło się palić, włosy też. Zacząłeś się cały trząść, dookoła było pełno ognia. Twój miecz zrobił się czerwony jak cholera. Werox do Ciebie podbiegł i próbował Cię zbadać. Zabrał owoc.
-Tak jak myślałem… Kolejny owoc… AHANI!!
Trochę oprzytomniałeś.
-Nastąpił konflikt demonów. Tego z miecza i tego z owocu, który zjadłeś. Zrzeknij się mocy miecza. Powiedz: Ja Ahani, zrzekam się mocy miecza, w którym zapieczętowany jest demon Kyuubi. Szybko!!
Ledwo możesz mówić:
-Ja Ahani… zrzekam się… mocy… miecza… w którym… zapieczętowany jest demon Kyuubi! – trzęsło Cię cały czas, na dodatek z twoich ust leciał dym, jakby paliły Ci się wnętrzności.
Miecz zrobił się z powrotem normalny, ale zaczął znikać.
Werox zauważywszy to, zrobił jakieś pieczęcie. Dookoła miecza pojawiły się bandaże i zapieczętowały cały miecz. Do pokoju wbiło ANBU, które było już w szpitalu po incydencie z Ishi’m.
-Kolejny dzieciak zjadł Diabelski owoc… Tu macie jego miecz. Ten też zapieczętowałem. Zabierzcie go.
Ludzie z ANBU skinęli głową, zabrali miecz i szybko wybiegli z pokoju…
Uspokoiłeś się, twoje rany znikły. Czujesz się jak nowo narodzony.
-Ahani… Mam dla Ciebie złą wiadomość… Nie będziesz mógł chodzić po wodzie… Ba… Nie będziesz mógł nawet w niej pływać…
-
-Idź teraz do swojego ojca. Opowiedz mu o wszystkim co tu się stało.
Wyszedłeś, ludzie na korytarzu dziwnie się na Ciebie patrzą.

Moce poznasz potem. Aha. Oczy masz teraz koloru czerwonego lub ognistego(wybierz sobie). Na brzuchu masz wielką bliznę Prawie cały brzuch. Możesz ją opisać jak chcesz ;D Włosy masz teraz hmmm, wymyśl xD Ogniste, albo rude czy coś xD


Jaho
Gdy się obudziłeś przy łóżku stał twój ojciec. Chciał się Ciebie o wszystko wypytać. Jakoś nie miałeś na nic ochoty, cały czas myślałeś o walce. Zbyłeś ojca i kazałeś mu wyjść z pokoju. Przy twojej szafce stał miecz, wziąłeś go do ręki. Poczułeś nagły przypływ mocy. Do sali wszedł Werox i spojrzał na Ciebie. Ma mega zonka.
-Z tobą też coś się dzieje?!
Nie wiesz o co chodzi, ale cały pokój się zamroził. Twoje całe ciało zrobiło się zimne jak lód. Twój miecz zrobił się niebieski. Zrobił się zimno jak chuj. Aż u Werox’a pojawiła się gęsia skórka. Twoje oczy zrobiły się zajebiście niebieskie. Włosy stanęły dęba. Nagle Cię przeniosło do świata miecza.

*************************************
Pojawiasz się w świecie miecza przed tobą stoi skorupiak.
-Jestem z Ciebie dumny dzieciaku. Od teraz daje Ci swoją pełną moc.
-Naprawdę?! Ale dlaczego?!
-Podczas tej walki pokazałeś na co Cię stać i że jesteś godny używania mojej mocu.
-Wow. Dziękuję!!
-Tylko pamiętaj. Używanie mojej mocy zobowiązuje do wygrywania walk!
-Tak jest. Zrozumiano!
Ukłoniłeś się i pojawiłeś się z powrotem w normalnym świecie.
*************************************

Czujesz się jak nowo narodzony. Oparzenia zniknęły.
-Wow!
-Co się stało?!
-Miecz podarował Mi całą swoją moc!
-Niesamowite! To się zdarza tylko niektórym osobom! I to po wielu latach! Wasza trójka jest naprawdę niesamowita…
-Haha! Ale ze mnie szczęściarz.
-Dobra Jaho. Idź teraz do swojego ojca. Opowiedz mu o wszystkim co tu się stało.
Wyszedłeś, ludzie na korytarzu dziwnie się na Ciebie patrzą.

Moce poznasz potem. Aha. Oczy masz teraz koloru niebieskiego. Taki zajebisty niebieski. Na twoich nogach są zajebisty blizny. Możesz je opisać jak chcesz ;D Włosy masz teraz niebieskie

Dobra. Może być? xD Wiecie co macie robić

Ostatnio edytowany przez Werox (2011-11-04 21:57:12)


http://pablort.com/imagenes_divertidas/gif-naruto/minato20rasenga20gif.gif
"Cień ognia oświetla wioskę."
Kemi to cipa xD

Offline

 

#65 2011-11-04 21:57:28

 LeafPL

PBF Masterhttp://img371.imageshack.us/img371/9632/gaaragifvh4.gif

2158265
Zarejestrowany: 2009-03-21
Posty: 1562
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
*No kurwa zadanie wykonane*
I mdleje
********************
*O kurwa ale zajebista moc*
No i wychodze szukam ojca i opowiadam mu o całej walce z moim przeciwnikiem


http://onepiece.com.pl/Quiz/Zoro.png

Offline

 

#66 2011-11-04 22:17:55

 Ahani

Administratorhttp://img373.imageshack.us/img373/2657/itachi1jx6gs9.gif

1062929
Zarejestrowany: 2008-12-20
Posty: 1620
Punktów :   12 

Re: My little story...

Ahani

*masz Ty chujozo....*
Gdy widzę miecz w głowie przeciwnika
-tak Ci bardziej do twarzy
-heh wioska...., ciekawe jak tam innym poszło...
DIEEEEEEEEE xD

*********************
-chujowo smakuje ten owoc
-NIE CHCE SIĘ GO POZBYWAĆ!! BĄDŹ CO BĄDŹ POMAGAŁ MI!!!!!
**********
-co się z nim stało?
-co teraz będzie z lisim demonem? i kto mi teraz kupi nowy miecz?
***
-NIE BĘDĘ MÓGŁ CHODZIĆ PO WODZIE!!!!!!!!! CO ZA CHUJOWY TEN OWOC!!!!!!
-szefie!! musi być jakiś sposób !! przecież chakra wytwarza jakąś osobną warstwe! ja mam jeszcze chakre prawda? mogę dalej używać ninjutsu? prawda!!?
-jeśli nie to po co był ten mój cały trening!!?

Włosy mam jakie miałem..., przynajmniej chce takie mieć, ale noszę kapelusz taki jak nosił ACE
Oczy mam koloru ognia
Blizna na klatce piersiowej to taka jak ma Luffy
http://images4.fanpop.com/image/photos/19800000/Luffy-monkey-d-luffy-19829371-300-429.jpg

taką mam bliznę

Idę do ojca
Podczas tej drogi sprawdzam czy jestem w stanie skupić chakre
Gdy spotykam się z ojcem
-yo będzie trzeba mi kupić nowy miecz...;/
Opowiadam ojcu o walce od momentu spotkania dziwnego uchiha
Cały czas zachowuje skromność, nie przechwalam się
-no, a dziś zjadłem jakiś owoc..., chyba straciłem moce shinobi..., mało tego moje ciało rozpala ogień..., tak się czuje jakbym cały czas płonął od środka, ale to nie boli..., jest to już raczej przyjemne uczucie, nie będzie chyba już problemu z kupnem dla mnie kurtki na zimę
Gdy kończę rozmowę idę kupić nowy miecz, dowiedzieć się wszystkiego co możliwe na temat zdobytych przeze mnie nowych mocy, no i spróbować nauczyć się czegoś nowego
-Niech przyjdzie szef Werox i mi wytłumaczy co teraz mam zrobić!?

Chodzę ubrany tylko w pomarańczowy kapelusz no i bądź co bądź mam płaszcz którym zakrywam bliznę nie uważam to za coś co powinienem pokazywać cały czas... jak będę pokazywać raz na jakiś czas to kobietą będzie się to bardziej podobać, płaszcz jest jednak rozpięty bo jest mi gorąco

Offline

 

#67 2011-11-05 23:56:13

Jaho

LoL Masterhttp://leagueoflegends.pl/forum/uploads/avatars/avatar_8357.png

Zarejestrowany: 2009-04-13
Posty: 1407
Punktów :   

Re: My little story...

Jaho
*Silny jest*
Gdy mdleje *Cholera przegrałem*
***
*Przecież przegrałem walkę...*
Ucieszony z nowej mocy idę do domu.Od razu idę do ojca opowiedzieć co się stało.
-Ojcze,najpierw chciałbym ci podziękować za uratowanie mi życia
Kłaniam się.
Opowiadam o całej walce,i o tym jak mój wygląd się zmienił.
Blizny na obu nogach są od kostki do kolana w kształcie X.


http://onepiece.com.pl/Quiz/Luffy.png

Offline

 

#68 2012-02-02 17:33:32

 Werox

Sannin http://i232.photobucket.com/albums/ee303/zonei/Naruto/Animacionizkierda.gif

3555328
Zarejestrowany: 2009-06-23
Posty: 1827
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
Twój ojciec słuchał z zaciekawieniem xD Opowiedziałeś też o owocu. Był z Ciebie bardzo dumny ;] Wyprawił Ci kolację Bogów.
Nażarłeś się jak świnia i poszedłeś spać.
Rano wstałeś, a Twój ojciec ze łzami w oczach stał przy drzwiach.
-Synu!! Dostałeś niesamowitą okazje. Idź do Hokage to wszystkiego się dowiesz.

Jaho
Twój ojciec słuchał z zaciekawieniem xD Opowiedziałeś też, że w pełni będziesz panował nad mieczem. Był z Ciebie bardzo dumny ;] Wyprawił Ci kolację Bogów.
Nażarłeś się jak świnia i poszedłeś spać.
Rano wstałeś, a Twój ojciec ze łzami w oczach stał przy drzwiach.
-Synu!! Dostałeś niesamowitą okazje. Idź do Hokage to wszystkiego się dowiesz.

Ahani
Twój ojciec słuchał z zaciekawieniem xD Opowiedziałeś też o owocu. Był z Ciebie bardzo dumny ;] Wyprawił Ci kolację Bogów.
Nażarłeś się jak świnia i poszedłeś spać.
Rano wstałeś, a Twój ojciec ze łzami w oczach stał przy drzwiach.
-Synu!! Dostałeś niesamowitą okazje. Idź do Hokage to wszystkiego się dowiesz.

Wszyscy
Poszliście do Hokage. Gdy zapukaliście dostaliście potwierdzenie wejścia. W środku stał Hokage z Werox'em.
-Witajcie dzieciaki. Mamy dla was niesamowitą propozycję. Możecie na trzy lata wyruszyć z jednymi z najsilniejszych Shinobi naszej wioski na trening. Czy chcecie tego?


http://pablort.com/imagenes_divertidas/gif-naruto/minato20rasenga20gif.gif
"Cień ognia oświetla wioskę."
Kemi to cipa xD

Offline

 

#69 2012-02-02 17:47:44

 LeafPL

PBF Masterhttp://img371.imageshack.us/img371/9632/gaaragifvh4.gif

2158265
Zarejestrowany: 2009-03-21
Posty: 1562
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
-Hmm pomyślmy trening 3letni z kimś bardzo potężnym no bardzo trudna decyzja normalnie nie mam pomysłu co odpowiedzieć *sarkazm taki by odrazu go wyczuć*
-No jasne że tak. odpowiadam po chwili


http://onepiece.com.pl/Quiz/Zoro.png

Offline

 

#70 2012-02-03 13:24:21

 Ahani

Administratorhttp://img373.imageshack.us/img373/2657/itachi1jx6gs9.gif

1062929
Zarejestrowany: 2008-12-20
Posty: 1620
Punktów :   12 

Re: My little story...

Ahani

Idem sobiem powilm dom Hokagem
Mam delikatnie wyjebane na jakąś tam zajebistą propozycję , ale gdy tylko słyszę co Hokage mówi nie daję mu dokończyć
-TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK
-AHHHHHHHHHHHH, czuje że cały płonę
no i tak jest, podłoga już dookoła mnie płonie
-DAJCIE MI NAJSILNIEJSZEGO, NAMJĄDRZEJSZEGO, NAJBYSTRZEJSZEGO, NAJŚMIESZNIEJSZEGO, I W OGÓLE NAAAAAAAAAAAAAAAAAJ NAUCZYCIELA!!! JAK JUŻ TEGO NAUCZYCIELA POKONAM, TO BĘDĘ NAJSILNIEJSZY W CAŁEJ WIOSCE!!!
-KIEDY, KIEDY, KIEDY RUSZAMY!!!???? JUŻ CHCE TRENOWAĆ
oczy to mi się świecą jak psu jajka
Nic do mnie nie dociera, jakbym miał schizofrenie
-TAAAK, JUZ TO WIDZĘ JAK POTĘŻNY SIĘ STAJĘ,
Nagle wybucha ze mnie taki ogień który robi dziurę w suficie!!
-ahhhh, ręką zgarniam trochę ognia z brody (niby ślina )
-o losie, widziałeś staruszku Hokage że masz dziurę w suficie, ptak Ci może osrać Twoją zacną czapkę
********
Werox do Hokage
-Mówiłem że się to im spodoba
*ale ten to kurde ...., no nie spodziewałem się takiej reakcji, ale blizne ma zajebista xD*

Offline

 

#71 2012-02-03 20:44:11

Jaho

LoL Masterhttp://leagueoflegends.pl/forum/uploads/avatars/avatar_8357.png

Zarejestrowany: 2009-04-13
Posty: 1407
Punktów :   

Re: My little story...

Jaho

-Taaa


http://onepiece.com.pl/Quiz/Luffy.png

Offline

 

#72 2012-02-03 21:49:27

 Werox

Sannin http://i232.photobucket.com/albums/ee303/zonei/Naruto/Animacionizkierda.gif

3555328
Zarejestrowany: 2009-06-23
Posty: 1827
Punktów :   

Re: My little story...

Wszyscy
-Jaho zawsze rozmowny jak nie wiem kto. xD
-Ishi jak zawsze kret. xD
-Ahani oczywiście nadpobudliwy.
Nie płoniesz i nic nie rozjebałeś. I nie pozwalaj sobie pisząc co robi Werox.

-A więc. Kret, nie rozmowny i dziecko z nadpobudliwością... Kogo by wam tu przydzielić... Ok już wiem. Hahaha. Tak naprawdę to wiedziałem od razu xD
-Tylko ludzie o prawym sercu odnajdą swoich nowych mistrzów. Stłumcie swoją złość i nadpobudliwość i skupcie się. I pamiętajcie o prawym sercu... Ahani twój mistrz jest bardzo mądrym człowiekiem, lecz czasem perwersyjnym. Ishi twój mistrz jest szybki oraz jest samotnikiem. Jaho twój mistrz jest mądry i małomówny. A teraz idźcie i szukajcie.

Ahani
Wyszedłeś na miasto.
*Ich pojebało czy coś? Ja pierdole.*
Obok Cibie przeszedł jakiś staruszek, żebrak. Wyjebałeś mu z bara przez przypadek i nawet się nie odwróciłeś. Koleś się przewrócił. Ty szedłeś dalej i nagle poczułeś się jakiś smutny i zgrzybiały. Potknąłeś się i upadłeś na kolana. Spojrzałeś dookoła i zauważyłeś staruszka. Dopiero teraz w głowie pojawił Ci się obraz z tego co się stało przed chwilą. Szybko wstałeś i podbiegłeś do staruszka. Pomogłeś mu wstać. Koleś miał cały czas kaptur na głowie i go nie ściągał.
-Najmocniej Pana przepraszam. Zamyśliłem się i nie zauważyłem Pana.
-Następnym razem uważaj młodzieńcze. Ale cieszę się, że cofnąłeś się i pomogłeś mi wstać.
-Przepraszam najmocniej.
Kolesiowi zaburczało w brzuchu.
*Przypomniały Ci się słowa Hokage. "Tylko ludzie o prawym sercu odnajdą swoich nowych mistrzów."*
-Proszę iść ze mną. Zapraszam Pana na ramen.
-Nie, nie. Jakbym tak mógł. Ja...
-Niech Pan da spokój. Proszę za mną.
Staruszek poszedł za tobą. Pogadaliście trochę o sytuacji we wiosce i o tym jak tu trafił.
Postawiłeś kolesiowi z pięć ramenów. Sam zjadłeś ze dwa. Zapłaciłeś.
-Ale się najadłem... Dziękuje chłopcze...
-Nie ma sprawy... I jeszcze raz Pana najmocniej przepraszam.
Ukłoniłeś się, zostawiłeś kolesiowi jeszcze troszkę kasy i zabrałeś się do wyjścia.
Gdy tylko wstałeś, koleś złapał Cie za rękę.
-Wiem kogo szukasz.
Zamurowało Cię. Przyjemniaczek wstał. Zdjął kaptur i cały płaszcz.
Zobaczyłeś takiego a():
http://www.naruto-fan.net/uploads/images/techniques/jiraya.jpg
-Nazywam się Jiraya. Od teraz będę twoim drugim mistrzem. Pierwszym nadal jest Werox ;]
-Ahahahaha. Ty masz być moim mistrzem? Przed chwilą byłeś żebrakiem.
Dostałeś bombę w mordę. Zabolało Cię xD
-Eh to był test głupcze. Będzie Cie trzeba dużo nauczyć. A teraz idź do domu. Spakuj się. Powiedz staruszkom co i jak. Nie będzie nas trzy lata. Zaopatrz się dobrze.
Masz zonka xD Cwaniak wyszedł przed bar. Pojawiła się żaba on na nią wskoczył.
-O 15 przy wschodniej bramie.
Koleś pobiegł na żabie xD Spojrzałeś na blat. Kasy oczywiście nie było...
Jest godzina 11.

Ishi
Wyszedłeś na miasto.
*Ich pojebało czy coś? Ja pierdole.*
Wpadłeś na genialny pomysł. Poszedłeś na górę, gdzie są głowy Kage, żeby dostrzec coś interesującego.
Nagle zauważyłeś jak w pewnym zakamarku dwóch kolesi goni jakiegoś starca, który ledwo idzie i kuleje na domiar złego. Zebrałeś chakre w nogach i wystrzeliłeś z góry jak z procy. Zatrzymałeś się dopiero między kolesiami, a staruszkiem. Zrobiłeś niezły krater xD. Gdy kolesie to zauważyli od razu spieprzyli. Za pewne byś ich pokonał, ale ten skok cie mocno wymęczył. Straciłeś jakieś 70% chakry, bo to był daleki skok i musiałeś zmieszać chakre Raiton, która nadaje Ci szybkości z normalną chakrą.
Podbiegłeś do staruszka. Ramie mu krwawiło. Szybko je opatrzyłeś. Staruszek się nie odzywał. Zobaczyłeś czy wszystko z nim w porządku i już miałeś iść na górę szukać dalej, gdy koleś złapał cie za rękę. Koleś zdjął kaptur i cały płaszcz. Pod płaszczem był jeszcze jeden płasz, ale teraz koleś nie wyglądał staro xD Wygląda tak:
http://fc03.deviantart.net/fs71/i/2011/007/4/8/laxus_dreyar_back_by_hyugasosby-d36m4io.png
-Nazywam się Laxus. Od teraz będę twoim drugim mistrzem. Pierwszym nadal jest Werox ;]
-Hmm... Rozumiem, że to swojego rodzaju test?
-Mądry dzieciak z ciebie. Tak to był test. Miał wyglądać inaczej, ale wykorzystałem to że tamte zbiry miały ochotę mnie ograbić.
-Ah ;] A więc co teraz?
-Idź do domu. Spakuj się. Powiedz staruszkom co i jak. Nie będzie nas trzy lata. Zaopatrz się dobrze. O 15 przy wschodniej bramie.
Koleś przywołał orła i na nim odleciał xD
Jest godzina 11.

Jaho
Wyszedłeś na miasto.
*Ich pojebało czy coś? Ja pierdole.*
Nie wiedziałeś co ze sobą zrobić, więc poszedłeś jak zwykle przejść się nad staw. Gdy dotarłeś nad staw zobaczyłeś jak jakaś kobieta szarpie się z kolesiem, po czym zostaje wepchnięta do stawu.
Szybko pobiegłeś i zrobiłeś z kolesiem porządek. A mianowicie skopałeś go na kwaśne jabłko aż stracił przytomność.
-Pomocy!! Nie umiem pływać!!
Szybko się odwróciłeś. Kobieta się topiła. Miałeś stracha. Kumple zjedli jakiś owoc i nie mogą teraz pływać. Ty dostałeś nową moc miecza i nie jesteś pewien czy nie straciłeś umiejętności pływania. Oddaliłeś szybko te myśli, bo kobieta tonęła. Szybko wskoczyłeś do wody i ją złapałeś. To cud, możesz pływać
Dobiliście do brzegu. Miałeś wrażenie, że kobieta ci w wodzie jeszcze pomagała. Odetchnąłeś i wstaliście prawie równocześnie.
Kobieta wygląda tak:
http://planetrenders.net/renders/albums/userpics/44345/Rukia.png
TYLKO, ŻE MA WIĘKSZE BALONY xD
-Nazywam się Rukia. Od teraz będę twoim drugim mistrzem, a w zasadzie mistrzynią. Pierwszym nadal jest Werox ;]
Masz zonka, ale pomyślałeś jednocześnie:*Ale duuuuuuuuuuuuuuupa xD*
-Hmm... Rozumiem, że to swojego rodzaju test? I czemu mam kobietę za mistrza? Przepraszam. Mistrzynię?
-Mądry dzieciak z ciebie. Tak to był test. A co coś ci nie pasuje?
-NIE! SKĄDŻE xD
-Haha ;] No właśnie. Cieszę się bardzo xD
-Ah ;] A więc co teraz?
-Idź do domu. Spakuj się. Powiedz staruszkom co i jak. Nie będzie nas trzy lata. Zaopatrz się dobrze. O 15 przy wschodniej bramie.
Panienka przyzwała śnieżnego tygrysa. Wsiadła na niego i odjechała.
Jest godzina 11.

Wszyscy
Poszliście do domu, a potem spotkaliście się wszyscy z mistrzami przy bramie, Werox też tam był.
-No dzieciaki. Mam nadzieję, że nie dacie plamy. Mimo, że długo nie przebywaliśmy ze sobą to mam nadzieję, że dacie z siebie wszystko.
Werox uścisnął was jak ojciec synów, po czym podszedł do trzech mistrzów.
-Opiekujcie się nimi. Do zobaczenia.
Podał wszystkim ręce, ale tylko z mistrzem Ahani'ego, pożegnał się jak z ojcem xD
-Do zobaczenia.
Werox zniknął w ten sam sposób co zawsze.


OPISZCIE WASZE WRAŻENIA JAK SPOTKALIŚCIE MISTRZÓW. ALE BEZ ŻADNYCH DYSKUSJI Z NIMI(AHANI TO SIĘ TYCZY CIEBIE xD). OPISZCIE CO TAM WZIĘLIŚCIE Z DOMU I CO TAM STARUSZKOM POWIEDZIELIŚCIE. ORAZ NAPISZCIE JAK SIĘ TAM ZEGNACIE(SPROŚNE UWAGI O RUKI NAWET MOGĄ BYĆ OT TAKI POMYSŁ xD). I PAMIĘTAJCIE O EMOŁSZYN xD

Ostatnio edytowany przez Werox (2012-02-03 22:06:01)


http://pablort.com/imagenes_divertidas/gif-naruto/minato20rasenga20gif.gif
"Cień ognia oświetla wioskę."
Kemi to cipa xD

Offline

 

#73 2012-02-03 22:18:51

 LeafPL

PBF Masterhttp://img371.imageshack.us/img371/9632/gaaragifvh4.gif

2158265
Zarejestrowany: 2009-03-21
Posty: 1562
Punktów :   

Re: My little story...

Ishi
-Ehh no to miło cie poznać.
*Hmm może być ciekawie ale trochę chyba przesadziłem z tym skokiem.*
***************************
-No to ja ten tego wyruszam z mistrzem Laxusem na trzyletni trening więc trochę się nie zobaczymy.
-A i ojcze trenuj także bo mam zamiar cie pokonać jak wrócę.

No przytulam matkę, podaje rękę ojcu i idę się pakować.
Pakuje tyle shurikenów ile się zmieści i swoje oszczędności może zobaczę coś wartego kupna
***************************
*hmm ciekawy jestem czy oni wszyscy są na takim samym poziomie.Bo nie mogę stwierdzać po wyglądzie.No ale ta babka jest niezła*
-he he no to zobaczymy się za trzy lata.
-Ahani mam zamiar cie pokonać jak wrócimy więc trenuj ciężko.
no i podaje mu rękę
-Jaho z tobą też chciałbym się zmierzyć po powrocie i oczekuje że nie zawiedziesz mnie.I podaje mu rękę po czym mówię mu szeptem.
-Niezła ta twoja mistrzyni mam nadzieje że nie spędzisz treningu na podrywaniu jej. Po czym się śmieje i mówię Laxusowi że jestem gotowy

Ostatnio edytowany przez LeafPL (2012-02-03 22:22:41)


http://onepiece.com.pl/Quiz/Zoro.png

Offline

 

#74 2012-02-03 22:25:14

 Ahani

Administratorhttp://img373.imageshack.us/img373/2657/itachi1jx6gs9.gif

1062929
Zarejestrowany: 2008-12-20
Posty: 1620
Punktów :   12 

Re: My little story...

Ahani

*jeszcze mi tu żebraka brakowało..., ehhhh, cóż dobry uczynek zawsze mile widziany tak?*
-Jedz, jedz, aż będziesz najedzony
Jem powoli i zastanawiam się nad wszystkim
*wyprawa dobra sprawa, spotkam innych shinobi z innych wiosk i będę miał porównanie mojego poziomu z innymi, ale już teraz muszę sobie obiecać że nie będę się popisywać jak wrócę *

-to super że się najadłeś, masz tu trochę kasiorki starczy Ci na jeszcze 2 syte obiady, miłego dnia bywaj

*TEEEEEEEEST!!!!!!?*
*MĄDRALA SIĘ ZNALAZŁ...., kase mi zabrał!!!!!!!!!!!!*
*fiuttttt, On mi później stawia obiad!!!*
gdy idę do domu
*miał dziwną odznakę i to imię..., to nie jest przypadkiem ten Żabi mistrz? w sumie by pasowało, żaba która przywołał..., jeśli tak to mam szczęście, jeśli jest tak jak myślę to o taktyce walki i itp. wie wszystko, zostanę tym HOKAGE!!*


Gdy dochodzę do domu, ehhh chyba będę za tym wszystkim tęsknił....
wchodzę do domu
-witajcie, tato, mamo byłem na tym spotkaniu
-zbieram rzeczy, a w miedzy czasie się pakuje, moim mistrzem został dziadek o imieniu Jiraya i już na dzień dobry oskubał mnie z kasy, ale ja się mu zrewanżuje, mówię coraz szybciej i mniej wyraźnie, wciąż się pakuje i nie patrzę na rodziców
-mówił że zabiera mnie na 3 lata z wioski, przez te 3 lata tu nie wrócę, ale to minie szybko, zobaczycie, ledwo się obejrzycie, a ja już wrócę, jako dojrzalszy i silniejszy shinobi z którego będziecie mogli być dumni
RYCZĘ, fakt opuszczenia domu na 3 lata dotarł do mnie i przeraża mnie to
-tata..., mamo..., dam sobie radę, nie martwcie się o mnie, wrócę za te głupie 3 lata i pokażę Wam czego się nauczyłem, to minie bardzo szybko....,
Wpadam w objęcie rodziców
-tylko o mnie nie zapomnijcie, a i nie wiem czy chce mieć brata...,
W domu z rodzicami jem jeszcze posiłek, rozmawiam tak długo, jak się tylko da.

Czas pożegnania
-Sam dojdę pod bramę, nie chce tam się rozkleić przy wszystkich, nie mówię "żegnajcie, bo zamierzam tu do Was wrócić
Macham rodzicom na dowidzenia i odchodzę, oglądam się kilka razy za domem

Gdy stawiam się pod bramą, przyglądam się mistrzom kumpli,
*kuźwa chyba trafili lepiej ode mnie, mój to już dziadek, a jeden ma zajebiście cwaniacko wyglądającego typa, a JAHO MA BABKE!!!! ALE MA CYCKI!!! ZE MNĄ BY NIE MIAŁA ŻYCIA!!*
-przepraszam Panią bardzo, czy te piersi są prawdziwe? mogę sprawdzić?
Gdy Werox się z nami żegna
*nie będę płakać, nie będę
-Werox-sen sei Ty głupku przez Ciebie opuszczenie tej wioski staję się coraz trudniejsze,

Odwzajemniam uścisk

Macham na pożegnanie każdemu z kompanów
-Do zobaczyska za 3 lata, mam nadzieje że nie będziecie już tacy słabi xD, ale nie macie co się łudzić to ja wygram wyścig o tytuł HOKAGE!! 
Ręce mam podniesione do góry w geście zwycięstwa, ręce opuszczam patrzę na kompanów
-3majcie się zdrowo, narazie, i dowidzenia
-Możemy wyruszać....... MISTRZU?

Offline

 

#75 2012-02-04 12:43:53

Jaho

LoL Masterhttp://leagueoflegends.pl/forum/uploads/avatars/avatar_8357.png

Zarejestrowany: 2009-04-13
Posty: 1407
Punktów :   

Re: My little story...

Jaho

Pakuje się i wyjaśniam wszystko rodzicom, po czym żegnam się i wychodzę na ustalone miejsce.
Na miejscu żegnam się z wszystkimi i odchodzę.


http://onepiece.com.pl/Quiz/Luffy.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl